Kolejny odcinek naszej drogi rozpoczął się na przedmieściach San Sebastian, podejściem na górę Igueldo, wznoszącą się nad miastem. Następnie ścieżkami asfaltowymi, utwardzonymi żwirem czy kamieniami a także wydeptanymi ścieżkami pokonaliśmy dwa strome wzgórza, z których podziwialiśmy wody Morza Kantabryjskiego. Mijaliśmy piękne domy, pastwiska, ogrody, winnice, mając przy tym często widok na morze.
Po dotarciu do obrzeży Orio, zatrzymaliśmy się przy kaplicy Świętego Marcina z VI, w Orio obeszliśmy kościół Świętego Mikołaja. Zatrzymaliśmy się na chwilę odpoczynku w jednym z mijanych barów. Droga z Orio do Getarii zabrała nam jeszcze ponad 3 godziny. Szliśmy przez most na rzece, weszliśmy na wzniesienia aby następnie schodząc z nich mieć piękny widok na Zarautz, zatokę z cypelkiem San Anton i położoną przy nim Getarię. Z Zarautz chlubiącego się najdłuższą plażą w Hiszpanii, szliśmy piękną promenadą przy zatoce aż do jednego z najstarszych miast regionu jakim jest Getaria. Tutaj rzutem na taśmę jeszcze zdążyliśmy na ostatnie 5 miejsc na górnym piętrze łóżek w Albuerge Kanpaia. Przeszliśmy bez mała 27 kilometrów, to nie był wyczerpujący etap, przynajmniej na tyle aby niektórzy z nas nie chcieli jeszcze skorzystać z możliwości zwiedzania tego pięknego miasteczka oraz skorzystania z kąpieli. Wicesenior Jerzy w Zaurutz stanął w szranki z miejscowymi Baskami, skacząc do wody na głowę z poziomego drąga. Inni skorzystali z kąpieli w Getarii, już przy chylącym się ku zachodowi słońcu.
W Orio zatrzymaliśmy się przy kaplicy z VI wieku pod wezwaniem Świętego Marcina i kościele parafialnym św. Mikołaja. W Getarii dzięki temu, że był otwarty kościół pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela, była możliwość jego zwiedzania i modlitwy przed Najświętszym Sakramentem.
Przeszliśmy w ciągu 4 dni około 100 kilometrów, poddając się pedagogii Boga, którego wolę odczytujemy w trudzie, każdego dnia.
Niech Święty Marcin Święty Roch i świety Jakub wspomagają nas w drodze do Santiago de Compostela.
Tekst i zdjęcia Marek Sokołowski