W katedrze polowej pod przewodnictwem biskupa polowego ks. bp. Wiesława Lechowicza 13 listopada, koncelebrowana była Msza święta w intencji Rossy Bailly i jej francuskich współpracowników z Towarzystwa Przyjaciele Polski oraz za polskich żołnierzy internowanych we Francji, w okresie II wojny światowej. Mszę św. poprzedziła ceremonia odsłonięcia i poświęcenia w kaplicy MB Loretańskiej, pamiątkowej tablicy. Aktu odsłonięcia dokonał Adam Siwek, dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej. Biskup polowy pobłogosławił tablicę, pod którą złożone zostały kwiaty i zapalony znicz przez delegację instytutu, przedstawicieli wojska, m.in. oficerów związanych z organizacją pielgrzymki wojskowej do Lourdes i Konfraternię św. Jakuba Apostoła Starszego.
Na rozpoczęcie Ofiary Eucharystycznej, witając zebranych biskup Lechowicz, podkreślił, że w listopadzie często mówimy o ojcach niepodległości, znanych z imienia i nazwiska. Jak zauważył mało kto zna postać Rosy Bailly, która pomagała Polakom we Francji i była zafascynowana naszą historią, kulturą i religią. Następnie powiedział – dlatego też chcę tę Eucharystię sprawować za śp. Rosę Bailly, za wszystkich członków Towarzystwa Les Amis de la Pologne, którego była założycielką i wszystkich Polaków, którzy żyli poza granicami naszego kraju, zwłaszcza na terenie Francji, a którzy w sposób anonimowy, ale bardzo konkretny i skuteczny przyczynili się do tego, że możemy żyć dzisiaj w wolnej i niepodległej Ojczyźnie.
Okolicznościowe kazanie wygłosił ks. płk SG Zbigniew Kępa, który przypomniał biografię Rosy Bailly. Podkreślił, że była ona „zafascynowana historią naszego narodu, jego kulturą i zabytkami”. – Nauczyła się języka polskiego. W okresie międzywojennym odbyła podróż po Polsce. Była zachwycona kościołami i sanktuariami, polską religijnością – mówił ks. Kępa. Pełna treść kazania, poniżej pod galerią w tekście.
We Mszy św. uczestniczyli członkowie Fundacji Rosy Bailly, Konfraterni św. Jakuba Apostoła, oficerowie i żołnierze organizujący pielgrzymkę wojskową do Lourdes, wierni i sympatycy katedry polowej.
Przed błogosławieństwem Łukasz Stefaniak, prezes fundacji Rosy Bailly i członek kapituły Konfraterni, dziękując biskupowi polowemu za sprawowaną Eucharystię ofiarował wraz z członkami Konfraterni replikę krzyża z kapliczki w Idron, przy której co roku spotykają się uczestnicy pielgrzymki wojskowej do Lourdes i miejscowa Polonia. – Historia tego krzyża – mówił jest ciekawa, gdyż w latach sześćdziesiątych Francuzi zdjęli go z kapliczki i wydawało się, że bezpowrotnie zaginął. W 2016 r. , kiedy porządkowano teren pod pobliski market, krzyż został odnaleziony w zaroślach i przekazany ks. Mateuszowi Korpakowi, który przywiózł go do Polski, wracając z pielgrzymki w Lourdes. Od 2017 replikę tego krzyża wręczamy osobom szczególnie zasłużonym właśnie dla Fundacji, Konfraterni św. Jakuba i Stowarzyszenia Pamięć Kapelanów Katyńskich, dziełami związanymi z Ordynariatem Polowym.
Pełny zapis treści kazania przytaczamy w całości, poniżej.
„Przed chwilą usłyszeliśmy te słowa z Ewangelii według św. Łukasza: „Jezus zaś rzekł: «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?» Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».”
Wdzięczność jest rzadką cechą. Na dziesięciu, którzy doznali cudu uzdrowienia, tylko jeden i to cudzoziemiec okazał wdzięczność Chrystusowi. Czy nie potwierdza tego i nasza obserwacja?! Cieszymy się, jeżeli ktoś doceni nasze starania, okazaną pomoc. Smucimy się, gdy inni, nawet bliscy nie docenią naszego trudu, naszego poświęcenia.
Dotyczy to nie tylko relacji indywidualnych ale także gestów wdzięczności całej wspólnoty, także Państwa Polskiego wobec osób, które okazały pomoc naszym rodakom w trudnych okolicznościach, w tym podczas II wojny światowej. Wydaje się, że taką osobą zapomnianą przez naszą wspólnotę narodową przez długi czas była ta, której tablica została przed Mszą św. odsłonięta i poświęcona przez Biskupa Polowego.
Na tablicy widnieje napis: „Pamięci Francuzów z Les Amis de la Pologne Towarzystwa Rosy Bailly”.
Rosa Bailly, rodowita Francuska, zaintrygowana artykułem, o braku zainteresowania Francuzów sprawą Polską, a przecież tak wielu Polaków angażowało się w sprawy Francji, założyła stowarzyszenie Les Amis de la Pologne – Przyjaciele Polski. Zafascynowała się historią naszego narodu, kulturą, zabytkami. Nauczyła się języka polskiego. W okresie międzywojennym odbyła podróż po Polsce. Była zachwycona kościołami i sanktuariami, polską religijnością.
Efektem jej obserwacji, osobistych wrażeń i przemyśleń była książka zatytułowana w „Sercu Polski”. Książka ta wydana w 1936 roku, przyniosła jej (rok później) laury Akademii Francuskiej w dziedzinie literatury oraz złoty medal Polskiej Akademii Literatury.
Podczas II wojny światowej z założonym przez siebie stowarzyszeniem pomagała naszym rodakom, którzy znaleźli się we Francji po klęsce wrześniowej. Organizowała pomoc materialną, charytatywną. Pomagała w sprawach administracyjnych, bo przecież wielu nie znało języka francuskiego. Poszukiwała pracy, zatrudnienia by mogli zdobyć środki na przeżycie. Pomagała przezwyciężyć pesymizm i beznadzieję, która wkradała się w serca wielu naszych rodaków w sytuacji przeciągającej się okupacji i kolejnych podbojów armii niemieckiej. Rosa Bailly sama musiała się zmierzyć z wielkim problemem, jakim dla niej było zamknięcie wielu polskich żołnierzy w obozach jenieckich przez rząd Vichy, francuski rząd współpracujący z Niemcami.
Sama czuła wielki dyskomfort z tego powodu, oceniając zaistniałą sytuacje, jako wielką niesprawiedliwość wobec Polaków, którzy przez wieki byli przyjaciółmi Francji. Wewnętrznie nie zgadzała się z tym. Co mogła zrobić w tej sytuacji? Można powiedzieć, że niewiele. A przecież wykonała ogromną pracę: dostarczała paczki z doraźną pomocą, były w niej mydło, papierosy, skarpetki, ubrania… Wiedziała jednak, że to nie wystarczy. Dla wielu żołnierzy, los jaki ich spotkał, spowodował pesymizm, upadek ducha i brak nadziei na lepszą przyszłość i odzyskanie przez Polskę niepodległości. Dlatego też pisze listy do polskich żołnierzy. Listy powielane przez nią i jej stowarzyszenie w setkach egzemplarzy. Adresowała je do tych kilku tysięcy naszych rodaków zamkniętych w obozach jenieckich, w obozach dla internowanych i w kompaniach pracy. Jak napisała pani profesor Małgorzata Nossowska, w przedmowie do wydanych „Listów do Polaków” adresowała je do wszystkich Polaków, ale w szczególny sposób do żołnierzy pozbawionych możliwości dalszej walki, z nadzieją, że pomogą im odnaleźć się w nowych okolicznościach i przetrwać bez utraty sił duchowych”.
W jednym z listów, tak pisała do żołnierzy-jeńców we francuskich obozach internowania: „Rany Wasze, kalectwo, wygnanie i wszystkie bóle czynią Was panami pokoleń przyszłości. Daliście Waszym dzieciom życie, dajcie im również Wasz przykład. To, co teraz przechodzicie, zamieni się później dla nich na cnoty i dobrobyt. Wasze obecne nieszczęście zapewnia Wam już wielkie jutro. Wasza Przyjaciółka, Rosa Bailly. („Nowe listy do Polaków we Francji (III)”).
Sama będąc osobą bardzo religijną zachęcała polskich internowanych żołnierzy do budowania przy obozach kapliczek przydrożnych, jakie widziała w Polsce. We Francji powstały trzy takie kapliczki, jedna z nich w Idron, przed którą w ostatnich latach zatrzymują się polscy wojskowi pielgrzymi, uczestnicy Międzynarodowej Pielgrzymki do Lourdes. Była to kapliczka z krzyżem wzorowanym na krzyżu kościoła świętych Janów w Wilnie.
Rosa Bailly ostatnie lata życia spędziła wśród sióstr zakonnych. Zmarła w 1976 r. została pochowana na cmentarzu w Pau. Ostatnia jej droga na cmentarz prowadziła z kościoła św. Jakuba, stąd też pierwotne źródło zainteresowania Konfraterni tą osobą zasłużoną dla Polski. Tak więc św. Jakub Starszy Apostoł, dopomógł zauważyć jej osobę i jej zasługi dla Polski.
Czy Państwo Polskie pamiętało o jej zasługach? Została uhonorowana Orderem Odrodzenia Polski (w 1921 r. krzyż kawalerski, w 1927 r. krzyż oficerski, w 1936 r. krzyż komandorski). W roku 1969 otrzymała nagrodę polskiego Pen Clubu. Jej imieniem nazwano uliczkę na warszawskim Bemowie, przedszkole oraz jeden ze skwerów w Krakowie.
Jednakże czas zaczął zacierał pamięć o tej, która kochała dwie Ojczyzny: Francję i Polskę. W 2013 r. grób Rosy Bailly w Pau miał zostać zlikwidowany z powodu nieopłacania kwatery. Trzej pielgrzymi jakubowi z Konfraterni św. Jakuba (Łukasz Stefaniak, Jerzy Pawlikowski, Ryszard Bożek) podjęli działania, które doprowadziły do wpisania jej grobu na listę mogił osób zasłużonych dla Francji i dla Polski. Z inicjatywy Zygmunta Szczepaniaka, Polaka, żołnierza gen. Władysława Andersa, mieszkającego niedaleko Pau oraz wiernych Ordynariatu Polowego, pojawiła się nowa, dwujęzyczna tablica przywieziona tam przez polskich pielgrzymów-żołnierzy. A później także i krzyż, poświęcony w tej katedrze.
«Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? – pytał Chrystus.
Czy dziś będziemy pytać: gdzie są instytucje i osoby, które powinny pamiętać o zasługach Rosy Bailly? Nie będziemy o to pytać! Jako Ordynariat Polowy we zbiorowej pamięci zachowajmy wspomnienie o kobiecie, która z wiary w Boga, z umiłowania Matki Bożej, czerpała siłę i inspirację do dzieł chrześcijańskiego miłosierdzia. Upamiętnienie w katedrze polowej, niech inspiruje do modlitwy za Rosę „Różyczkę”, tak bardzo oddaną sprawie polskiej.”
Amen.
Tekst kazania ks. płk SG Zbigniew Kępa, opr. msk. zdjęcia Krzysztof Stępkowski, Marek Sokołowski