22-.05.2024 r. – 3.06.2024 r.
W zeszłym roku podjęliśmy decyzję o wyjedzie na Camino w pewnym sensie by przypomnieć sobie, jaka to radość ze wspólnego wędrowania. Takie 24 godziny na dobę bycia razem – to będzie dobry czas. Od ostatniej naszej wspólnej pielgrzymki w 2013 roku, minęło już trochę. Po tym gdy większość czasu spędzamy w pracy poza domem, pośród licznych obowiązków wynikających z codzienności. Sęk w tym, że przez 33 lata takich „wspólnych razem” (oczywiście nie możemy narzekać) było ich trochę, jednak to były zdecydowanie krótsze wyjazdy, ubogacone rodziną i te 19 dni to dopiero odskocznia. Cytując Pawła: „czasu mamy dużo, towarzystwo mi odpowiada…”
Przygotowania: błogosławieństwo pielgrzymów, spowiedź, intencja wzbudzona, mapa, plecaki spakowane, bilety lotnicze kupione: Warszawa – Porto i powrotny, Porto – Warszawa. Zarezerwowany jeden nocleg przy szlaku św. Jakuba na przedmieściach Porto, co Bóg da na trasie – biorę. Wieczorem przed wyjazdem idziemy na Mszę św. by podziękować za już i prosić o dalszą opiekę. A tu niespodzianka nabożeństwo czerwcowe z wystawieniem, ks. Grzegorz pobłogosławił wszystkich zebranych Najświętszym Sakramentem. Pomyślałam to będzie niezwykła pielgrzymka. Duch przygotowany i nogi też, a reszta…
„Kto się w opiekę odda Panu swemu…”
Po wylądowaniu na lotnisku Porto skierowaliśmy się do centrum miasta. Miejsce od którego zaczęliśmy wspólne pielgrzymowanie – Katedra Se, świadek znaczących ceremonii w dziejach portugalskiego narodu piękny Srebrny Ołtarz. Ozdobiona płytkami azulejos, kolorowa starówka z listy UNESCO. Brzegi rzeki Duro połączone pięknym francuskim mostem, wąskie uliczki tętniące śpiewem zachęcają by się zatrzymać a my idziemy dalej. Ten dzień zakończyliśmy na przedmieściach, tam mieliśmy pierwszy pewny nocleg przy szlaku, zarezerwowany jeszcze przed wyjazdem. Rano ruszmy dalej… , św. Jakubie prowadź!
Poranne słońce zapowiadało ciepły dzień. Wyruszamy w drogę, początkowo wydawało się, że jest mały ruch na szlaku, jednak z każdym kilometrem ten stan się zmieniał. W mijanych miejscowościach coraz więcej napotykamy piechurów z plecakami, peletony rowerzystów, wszyscy serdecznie witają się życząc sobie nawzajem dobrej drogi- Bom Camino (jak mówią w Portugalii). Mapa z trasą, którą przygotowaliśmy jeszcze przed wyjazdem szybko straciła na ważności. Szlak sam się zaczął wytyczać. Następny nocleg miał być w Pὸrvoa de Varzim, jednak było dość wcześnie i chęć wędrowania duża, zapadła decyzja idziemy dalej. Oczy przez kolejne dni syciły się otaczającym pięknem oceanu, bogatą roślinnością, porankami pełnymi świeżości, wiatru znad oceanu i zapachu, który chciało się zaraz zlokalizować skąd pochodzi.
Zapach Camino?! Przypomniało mi się, gdy szliśmy Łowicką drogą św. Jakuba na szlaku w Polsce. Aldonka, która akurat wróciła z drogi portugalskiej w swoich opowiadaniach powiedziała: Chciałabym otworzyć sklep i sprzedawać zapach Camino taki w słoiczkach. To trzeba poczuć.
Po drogach Camino porośniętych krzyżami
Podąża pielgrzym ze swymi myślami
W plecaku życia niesie, prócz codzienności
Wiarę, nadzieję, troski i radości.
Po drogach Camino porośniętych kościołami
Podąża wędrowiec ze swymi myślami
Brzegu oceanu strzeże, jak strażnik cichy
Co wysłuchuje każdej przyniesionej modlitwy.
(23-27.05.24r. J.Sz. przechadzając się brzegiem)
Chyba nigdzie indziej na świecie poza Portugalią nie ma tak przyozdobionych domów kolorowymi płytkami azulejro, które chronią a zarazem zdobią budynki i ulice.
Po drogach Camino porośniętych znakami
Podąża człowiek ze swymi myślami
Wskazujesz mi drogę Apostole św. Jakubie
Idąc pod twoją opieką już wiem, że się nie zgubię.
(23-27.05.24 przechadzając się brzegiem oceanu)
Przemierzając Portugalię z każdym dniem, z każdym kilometrem byliśmy coraz bliżej granicy.
28 czerwca 2024 r. przekroczyliśmy most na rzece Minio w miejscowości Valença w uroczo położonym miasteczku, nad którym wznosi się XII/XIII wieczna, bastionowa fortyfikacja z dwiema wieżami i podwójnymi murami. Łącząca Portugalię z hiszpańską Galicją.
Przed wyjazdem w naszych planach mieliśmy postanowienie w Boże Ciało nie pielgrzymujemy (Pamiętaj, abyś dzień święty święcił). To będzie czas na modlitwę, za tych których Bóg postawił na naszej drodze. Jednocześnie zaspokojenie ciekawości jak obchodzi się to święto w poza granicami Polski. Dotarliśmy do miejscowości Radonela w alberdze zarezerwowaliśmy nocleg na dwa dni. Zapytaliśmy przesympatycznej pani w recepcji czy zna plan obchodów Bożego Ciała – Corpus Christi z uśmiechem odpowiedziała – tak. Na translatorze napisała: wszystkiego się dowiem i przekażę później. Kamień spadł z serca dla nas to była dobra wiadomość, możemy odpoczywać. Wieczorem wracając z Mszy świętej mieliśmy przedsmak tego co będzie działo się następnego dnia. Na ulicach młodzież malowała wzory dywanów w ciasnych ulicach gromadziły się rodziny by przygotować kwiaty z których nocą będą usypywane. Praca zespołowa, jak to jednoczy ludzi. Nieopodal przygotowana parada, dzieci biegały wśród Cabecitas paradnym tańcu wielkich głów Fiesta da Coca.
Słysz co mówi Pan: ”Ten kto mnie miłuje i ze mną sobie szczerze postępuje”… Przyszła wiadomość na telefon od recepcjonistki z całym planem na uroczystości. Uroczystość połączona zwyczajowo z regionalną tradycją ze świętem Fiesta da COCA i zaczyna się już w środę wieczorem. Otrzymany plan zamieściłam na grupie Facebook Camino Portuges, może pielgrzymujący zechcą uczestniczyć
w nabożeństwie i połączonej z nim świętem. Corpus Christi rozpoczęło się o godzinie 11:00 przeniesieniem figury Matki Boskiej A Gabacha z kościoła Vilavella do kościoła w Santiago de Radonela w towarzystwie Danza das Espadas, das Penlas i Redondela Music Band. O godzinie 12:00 uroczysta celebracja Mszy św. pod przewodnictwem biskupa miejsca. Następnie o godz. 13:00 procesja ulicami ozdobionymi kwiatowymi dywanami w towarzystwie Miejskiego Zespołu Muzycznego z Redondela taniec hołdowy Danza de Espadas e das Penlas. Procesja w której uczestniczyło mnóstwo ludzi.
To był dobry czas na spotkanie i odpoczynek. Daje się zauważyć zmiana czasu wieczory są wyjątkowo długie
i ciepłe. O godz. 5.30 jesteśmy już w trasie śniadanie zjemy po drodze. Jest chłodniej i widoki również inne. Gdzieś w drodze spotykamy zrobiony przez miejscowego sklepikarza kramik z pieczątkami, który zapytał skąd jesteśmy. I w języku polskim zaczął nam tłumaczyć. Gdy dojdziemy do 2 słupków będzie można iść alternatywną drogą: – nie idź w prawo tam jest piekło czytaj gorąco. Przed nami Pontaverda. Weszliśmy do kościoła Iglesja de San Francisco, żeby podziękować za dzień dzisiejszy. Podchodzi do mnie kobieta i woła bym poszła za nią. Na zakrystii pyta czy jestem pielgrzymem na Camino odpowiadam-tak. Otwiera po kolei wszystkie szuflady szukając czegoś i wyciąga pieczęć. Nie miałam przy sobie paszportów bo tym zajmował się Paweł wzrokiem odszukałam go i poprosiłam by dał paszporty otrzymaliśmy stemple. Kobieta zapytała z jakiego państwa pochodzimy następnie odpowiedziała, że Polacy i Francuzi są ok. Ustaliliśmy, że w kościele la Virgen Peregrina o godz. 18.00 jest Msza św. więc zostawiamy w alberdze plecaki idziemy coś zjeść przy okazji zwiedzić to zabytkowe miasto. Objawienia w Klasztorze w Pontaverdzie, gdy Siostra Łucja była Siostrą w Zakonie Świętej Doroty. Miało to miejsce w 1925 r. i w 1929 r. chcieliśmy się pomodlić się w miejscu objawień. Gdy byliśmy na miejscu zobaczyliśmy napis i godziny otwarcia- niestety nieczynne. Paweł na odchodne zagląda przez okno do środka w tem otwierają się drzwi staje w nich siostra zakonna, gestem ręki pokazuje, że możemy wejść. Jak się okazało to nie koniec niespodzianek w tym dniu po Mszy ksiądz zaprasza do wspólnego zdjęcia wszystkich pielgrzymujących. Większość z nich spotykamy później na noclegu w alberdze. Po wyjściu z kościoła spotykamy Polaków z zapytaniem czy to ja zamieściłam post na Facebooku Camino Portuges dotyczący Radoneli. Odpowiedziałam tak to ja. Kobieta na to mówiłam Ci, że to musi być ona. Tak poznaliśmy p. G. Pisarczyka przewodnika PTTK człowieka, który opisuje szlak portugalski na swoim blogu. Otrzymaliśmy kilka cennych wskazówek. Nasze drogi krzyżowały się od tamtego czasu kilkukrotnie, aż do celu naszej pielgrzymki czyli do Santiago.
Kolejny dzień w drodze zmęczenie zaczęło przypominać o sobie a plecak niby ten sam a wydaje się być cięższy niż zwykle. Tak jak życie codzienne. Przed wyjazdem otrzymałam od Małgosi batonika, przyszła pora by go odszukać w plecaku i zachęcić do dalszego wędrowania. Za podpowiedzią poznanego wcześniej przewodnika p. Grzegorza, schodzimy ok. 600 m. ze szlaku św. Jakuba by zobaczyć park natury Ria de Barossa piękny wodospad otoczony drzewami. Chwila odpoczynku i idziemy dalej.
Po południu docieramy do kościoła w Caldas de Reis, pora na modlitwę i podziękowanie za to wszystko co jest nam dane zobaczyć. Podchodzi do mnie ksiądz proboszcz, pyta czemu nie idę po pieczątkę-odpowiadam, że mąż chyba już się tym zajął. Gdy nadszedł Paweł przywiał się z nim. Pytam o której jest Msza św. odpowiedział o 20.00 a o 19.30 modlitwa różańcowa. Odprowadził nas na zewnątrz kościoła. Po Mszy św. spotkaliśmy naszych znajomych ze szlaku. Potem poszliśmy zobaczyć gorące źródła z których słynie ta miejscowość. Rankiem opuszczamy to miejsce przyjazne dla turystów. Droga prowadzi uroczymi winnicami przez kolejne miejscowość. Dziś docieramy do Pardon stąd już tylko 22 km od Santiago de Compostela. Mijamy znajome twarze. Dowiadujemy się, że jeśli chcemy to o godz. 12.30 jest Msza św. popatrzyliśmy na zegarek spokojnie zdążymy. Przed wejściem do miasta zauważyliśmy wzmożony ruch odbywał się targ. Po dotarciu do kościoła przeczytałam, że w dniu dzisiejszym nie ma nabożeństwa bo o godz. 8.00 już była uroczystość Bożego Ciała. Szkoda. Ach św. Jakubie na darmo tak się spieszyliśmy. Zaczęliśmy szukać albergi niestety okazało się, że mamy problem z miejscem noclegowym. Ostatecznie nocowaliśmy w hostelu. Polacy poznani na szlaku dowiedzieli się jednak Msza św. dopiero będzie o 20.00 będzie. I tak dane nam było uczestniczyć po raz drugi
w uroczystościach Bożego Ciała. Zanim jednak poszliśmy na Mszę wybraliśmy się na pobliskie wzgórze. Pochodzenie tego rzymskiego miasta nawiązuje do historii Iría Flavia, do którego przybyły szczątki apostoła Jakuba. Legenda głosi, że łódź z ciałem św. Jakuba zacumowała nad brzegiem rzeki Sar, przybywając
z miejscowości Haffa w Palestynie. Na obrzeżach miasta znajduje się miejsce według tradycji ludowej grota
w której schronił się apostoł przed swoimi prześladowcami. Stanowisko archeologiczne pochodzące z 3 w. p.n. e. Powszechnie znane jako miejsce wybrane przez apostoła by głosić ewangelię. Po zejściu z tego położonego w górze miejsca wzięliśmy udział w uroczystości. Cel pielgrzymki jest coraz bliższy.
3.06.2024 r. Ruszamy wcześnie za sobą zostawiając historię i teraźniejszość. Mieliśmy zostać jeszcze na trasie jednak wspólnie decydujemy aby dziś wejść do Santiago. Na przedmieściach przechodzimy obok kościoła Del Pilar. Odpoczynek w cieniu pobliskiego parku. Z dala słychać znajome dźwięki, idziemy pokłonić się Bogu i podziękować św. Jakubowi za opiekę, za każdy dzień pielgrzymowania jaki był nam dany. Kilka fotografii na placu Obradoiro. Wieczorek spotykamy naszych znajomych wymieniamy uprzejmości. Radość na ulicach Santiago de Compostela. Rankiem przyjdziemy jeszcze tutaj, żeby się pokłonić zanim pojedziemy w drogę powrotną.
Dróg jest wiele cel jeden.
Drogami Camino porośniętych kwiatami
Wracają pielgrzymi ze swymi wspomnieniami
Dzielą się wiarą, radością i nadzieją
Bo wrócą na szlak jak im nogi wydobrzeją.
To wy byliście dla nas inspiracją.
Do zobaczenia na szlaku! Jolanta i Paweł Szczerek