W dniach od 17 czerwca do 2 lipca Zofia i Jan Gołaccy, przeszli portugalskie Camino z Porto do Santiago de Compostela, jak sami napisali, to była już ich dwunasta pielgrzymka do Santiago de Compostela. Poniżej ich relacja z drogi.
„Wirus Camino” opanował nas w 2011 roku, gdy po raz pierwszy pojechaliśmy na autokarową pielgrzymkę do Portugalii i Hiszpanii. Dodatkową inspiracją do wyjścia na Camino była książka Andrzeja Kołaczkowskiego-Bochenka „Nie idź tam człowieku! Santiago de Compostela”. W tym samym roku przeczytaliśmy jeszcze trzy książki: „Opowieści pielgrzyma” – dzieło duchowości chrześcijańskiej z XIX wieku, napisane przez mnicha prawosławnego, który pielgrzymował do klasztorów Rosji, by dowiedzieć się, co oznaczają biblijne słowa „Nieustannie się módlcie”. „Opowieści pielgrzyma” do niedawna były uznawane za tekst anonimowy; współcześni badacze dowodzą, że autorem był rosyjski mnich Arsenij (Walentyn) Trojepolski. Drugą książką był „Pielgrzym” Paulo Coelho. W życiu autora dokonał się przełom, gdy w 1986 roku odbył pielgrzymkę do Santiago de Compostela. „Mistyka tego miejsca wywołała we mnie taki wstrząs, że musiałem to opisać”, wspominał pisarz. Tak powstał „Pielgrzym”. Trzecią książką była „Wędrówka pielgrzyma” Johna Bunyana. To XVII-wieczna opowieść o duchowych przeżyciach człowieka, który pod wpływem Słowa Bożego doznał przebudzenia własnego sumienia i postanowił wyruszyć w niełatwą podróż w poszukiwaniu ratunku i wiecznego zbawienia.
Po lekturze tych książek, w 2012 roku wyruszyliśmy na nasz pierwszy szlak Jakubowy – Camino Frances liczący 810 km. Gdy przybyliśmy do katedry w Santiago zobaczyliśmy ogromne kadzidło, które huśtało się nad naszymi głowami. To znany wszystkim pielgrzymom Jakubowym słynny trybularz Botafumeiro, co w języku galisyjskim znaczy wydzielający dym. W przestrzeni świątyni wibrowały słowa „Ciągle dalej”. Brzmienie tych słów stale nam towarzyszy, ponieważ od tej chwili niestrudzenie wyruszaliśmy na kolejne szlaki: Camino Primitivo, Camino Via de la Plata, Camino de Levante, Camino del Norte i Camino Portugalskie.
To ostatnie Camino przemierzyliśmy już kilka razy. Tegoroczne rozpoczęliśmy z Porto 18 czerwca. Szlak wiódł przez: Sao Pedro de Rates, Tamel, Ponte de Lima, Rubiaes, Valenca, Tui, Mos, Redondela, Pontevedra, Calas de Rei, Padron, Teo do Santiago.
Przejście okazało się niezwykłe, zaskakujące i wyjątkowe. Wystarczającym powodem, aby stwierdzić, że tegoroczna pielgrzymka była dla nas wyjątkowa było nasze uczestnictwo we Mszy Świętej w Pontavedra, w pięknym barokowym kościele wzniesionym na planie muszli św. Jakuba. Santuario de la Peregrina to miejsce szczególne dla pielgrzymów, którzy podążają do Santiago. Podejmowane przez nas w poprzednich pielgrzymkach próby, aby uczestniczyć w nabożeństwie w tym właśnie Sanktuarium nie powiodły się. Tym razem mieliśmy szczęście, które tylko pątnik rozumie.
Drugim niezwykłym miejscem na szlaku był Padron – miasto w Galicji z XVII-wiecznym kościołem Santiago, gdzie pod ołtarzem znajduje się legendarny padron (słupek), przy którym została zacumowana łódź z ciałem Świętego Jakuba. W Padron nocowaliśmy, więc mieliśmy możliwość uczestniczenia we Mszy Świętej o godzinie 19.30.
Odwiedziliśmy też muzeum poetki Rosalie de Castro, która promowała język galisyjski (lub galicyjski), mieszkała w Padron, a w jej domu jest obecnie muzeum. Urocze niskie pokoje urządzone meblami z epoki i ogród za domem robią duże wrażenie. Zapada też w pamięć Valença ze wspaniałą starówką, Tui z katedrą poświęconą San Telmo (Św. Andrzejowi Apostołowi), gotycki Santo Domingo z porośniętymi bluszczem krużgankami. Na długo pozostanie w naszej pamięci poniedziałkowy targ w Ponte de Lima, uznawany za jeden z największych w Portugalii.
Tegoroczne Camino było dla nas niezwykłe i wyjątkowe także z innego powodu. Pragnęliśmy trudem codziennego dnia i modlitwą podziękować za wspólnie przeżyte lata. Nasza pielgrzymka miała charakter dziękczynny. Dziękowaliśmy Panu Bogu, za wstawiennictwem św. Jakuba, za wszystkie otrzymane łaski. Wiemy, że pięćdziesiąta rocznica ślubu jest wielką łaską od Boga, darem darmo danym. Bez Niego nie byłoby dosłownie nic a nic. Przeżyliśmy ten świąteczny dla nas czas razem z wielką rzeszą pątników.
„Panie, chcę należeć do licznych pielgrzymów, aby zmierzać do Ciebie w długim pochodzie! Jeśli idę do Ciebie sam – to, kto to zauważy, kto będzie wiedział, że idę do Ciebie” – pisze w jednym ze swoich wierszy Rainer Maria Rilke. Wyjątkowo w tym roku szła z nami wielka rzesza pielgrzymów z całego świata. Pamiętamy ich twarze – towarzyszy drogi, właścicieli schronisk, mieszkańców, którzy służyli nam pomocą. Teraz wspominamy ich i mówimy: nasi Japończycy; nasza Donia Rita; nasz Szwajcar, któremu smażyłam jajecznicę; nasz sadownik, od którego otrzymaliśmy wodę w upalny dzień; nasza Portugalka, z którą korespondujemy. Skonfrontowaliśmy się też z doświadczeniami dnia. Po raz pierwszy znosiliśmy cierpliwie uciążliwości drogi, choć dokuczały nam okaleczone nogi, bolące plecy i zmęczenie. Dzielnie walczyliśmy z naszymi humorami i słabościami, poskramialiśmy złość. Nie udawaliśmy twardzieli. Caminowy szlak dyskretnie zdjął z nas nasze wyobrażenia o sobie. Będę powtarzała za Gustawem Flaubertem jak mantrę słowa: „Podróżowanie uczy skromności. Widzisz, jak niewiele miejsca zajmujesz w świecie.” Moim zdaniem, podróżowanie uczy nie tylko skromności, ale i pokory.
Po przybyciu do Santiago de Compostela doświadczyliśmy wielkiego zaskoczenia i wzruszenia ogromem ludzkiej życzliwości. W dniu rocznicy naszego ślubu, 30 czerwca, po skończonej Mszy Świętej dla pielgrzymów w katedrze Świętego Jakuba, podszedł do nas ksiądz Władysław. Poprosił, żebyśmy stanęli na tle głównego ołtarza Św. Jakuba. Zapanowała wyjątkowa cisza. Ksiądz udzielił nam błogosławieństwa na dalsze lata życia, a zgromadzeni pielgrzymi z Zakopanego i z Mazur otoczyli nas modlitewnym kręgiem i zaśpiewali życzenia. Nie sposób opisać naszego wzruszenia, zaskoczenia, radości ogromem dobra i serdeczności, jakie płynęło ku nam od pątników z Ojczyzny. Mamy wobec nich olbrzymi dług do spłacenia. Oj, droga uczy wdzięczności!
Każda pielgrzymka dobiega końca, wszystko kończy się. Wróciliśmy z Santiago przez Amsterdam do Warszawy 3 lipca 2023 roku. Wróciliśmy do domu ze swoimi refleksjami i nadziejami, że św. Jakub pomoże nam dostąpić upragnionego zbawienia. Wierzymy w moc modlitwy wstawienniczej poprzez świętych. Wróciliśmy do kraju z ogromnym ładunkiem nowej energii. Niby ci sami, ale nie tacy sami. Dopiero teraz coraz jaśniej widzimy swoją słabość, swoją małość i zależność od drugiego człowieka. Wiemy już na pewno, że Camino uczy dziękczynienia i dostarcza głębokiego, obopólnego zadowolenia z osiągnięcia celu. Wciąż słyszymy słowa „Ciągle dalej”
Buen Camino!
Tekst i zdjęcia – Zofia i Jan Gołaccy